Jedną z najpopularniejszych u patologów notek jest ta o zaśniadach. Potencjalnie zabójcze dla nosicielki bąbelki poczęte budzą emocje – wszak od kiedy w debacie publicznej medycznie poprawne zarodki i płody zastępowane są coraz zajadlej przez “dzieci poczęte”, coraz bardziej tymczasowo bytujący w macicy lokator/ka miast swych rzeczywistych parametrów przyjmuje w masowej wyobraźni postać słodkiego niczym kilogram krówek podlanych melasą różowego bobasa. Że fotki tego bobasa ochoczo przedstawiane przez pewne ruchy ideologiczne same nader często pochodzą ze źródeł o wątpliwej rzetelności, to już insza rzecz.
Grunt, że działają, kształtując społeczną imaginację tak skutecznie, że można niekiedy nieomalże zacząć się lękać, iż niedługo już trudno będzie wytłumaczyć, że nie, zarodek nie jest takim małym homunkulusem, jak w koncepcjach preformistów. Że na początku może nie mieć rączek, nóżek i paluszków. Że niekiedy zresztą może nie mieć nawet głowy, by nie wspominać już o najrozmaitszych żywotnie istotnych organach.
Że czasem zresztą to, co powstanie w przebiegu zapłodnienia, nigdy bobasem (nawet takim bezgłowym) się nie stanie, pozostając – jak przy zaśniadzie właśnie – masą przypominających kiść winogron bąbli mogących rozerwać ciężarnej macicę bądź przekształcić się w postać inwazyjną, przerzutować, zaowocować rozwojem nowotworu złośliwego.
Mniej emocji budzi kwestia ciąży pozamacicznej, rzecz dramatyczna, owszem, powszechniej jednak kojarzona i jakoś tak bardziej oswojona medialnie. Straszna rzecz, wszyscy żałujemy, współczujemy, ale leczymy, by ratować życie ciężarnej, prawda? No oby. Bo gdy się uważnie wczytać w niektóre opowieści, wywiady, relacje, opinie teologiczne czy raporty naukowe, może się nam zrobić nieco nieswojo. Posłuchajcie zresztą sami profesora Dębskiego –
W szpitalu, w którym kiedyś pracowałem, był ksiądz, który chodził po oddziale ginekologii i namawiał pacjentki z ciążą pozamaciczną, żeby się wypisywały ze szpitala i nie poddawały laparoskopii i usunięciu tej nieprawidłowo zlokalizowanej ciąży. (…) Groził im sądem ostatecznym i piekłem. (…) A ja się bałem, że któraś się rzeczywiście wypisze i jej w domu pęknie jajowód, wykrwawi się i umrze.
Nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, żeby proponował takie postępowanie lekarz, ale niestety, słyszałem o takich przypadkach. Taki lekarz “z sumieniem” czekał na to krwawienie do brzucha i przystępował do działania dopiero, kiedy było zagrożone życie matki. Takiego sposobu postępowania nie opisano w żadnych rekomendacjach na świecie. Co ciekawe, to “sumienie” w ogóle nie brało pod uwagę cierpienia matki. Nie ma dla niego znaczenia, że kobieta w wyniku jego braku działania może umrzeć. (…) O zgonach pacjentek na szczęście nie słyszałem, ale o zwlekaniu z leczeniem – tak. I to nie raz. Mówi się nawet o całym szpitalu, w którym lekarze byli sterroryzowani sumieniem dyrektora. Czekanie aż ciąża w jajowodzie, ciąża pozamaciczna dokona destrukcji w ciele kobiety, jest z jednej strony niemoralne, z drugiej niezgodne ze sztuką wykonywania zawodu. Kiedyś nawet występowałem w pewnym programie z panią doktor, która otwarcie przyznawała, że sumienie jej nie pozwala naruszyć ciąży w jajowodzie.
Jak sympatycznie. Tylko trochę strach trafić potem do szpitala. Nic to jednak, nie o tym wszak dzisiaj miałam pisać.
Zaśniady są na szczęście patologią dość rzadką, ciąże pozamaciczne (choć dużo częstsze – mniej więcej dwa przypadki na sto) również nie są zjawiskiem masowym, cóż jednak powiedzieć o połączeniu tych przypadłości? Tak, dobrze rozumiecie. Bingo. Zabłąkany pośród fałdów jajowodu owoc zapłodnienia (produkt koncepcji, jak to zdarzyło mi się kiedyś wyczytać na jednym ze skierowań ginekologicznych) może okazać się pechowy nie tylko lokalizacyjnie, niefortunna bywa także sama jego struktura fizyczna (i – jeśli by zawierzyć teologom – duchowa). Bąbelkom również zdarza się zagnieżdżać poza macicą. Z całym dobrodziejstwem skutków obciążonego obiema tymi patologiami “stanu błogosławionego”.
Zaśniadowe ciąże ektopowe to prawdziwa kumulacja pecha. Totolotek nieszczęścia. Mówi się o jednym, może dwóch przypadkach na milion. Zwykle – jak to ciąże pozamaciczne – dotyczą jajowodów, choć, bynajmniej, nie tylko. Potrafią trafić wszędzie tam, gdzie daje radę dotrzeć i zdrowy zarodek. Jajnik? Proszę bardzo. Szyjka macicy? Czemu nie. Pamiętacie pozamaciczne ciąże brzuszne? Zarodki, które pobłądziły gdzieś w jamie brzusznej i przycupnęły pod wątroba czy przyczepiły do jelita? Tak, zaśniady też tak potrafią. I w takiej pozamacicznej lokalizacji potrafią narobić szkód nie mniejszych wcale niż gdy umoszczą się, jak to zwykle bywa, w narządzie bardziej do celów reprodukcyjnych przystosowanym.
Zatem tak, poza tym, że – jak to w ciąży pozamacicznej – może dojść do pęknięcia jajowodu na przykład, taki zaśniad również poza macicą potrafi dać początek bardziej niźli sam zaśniad groźnym postaciom choroby trofoblastycznej, kosmówczkowi chociażby. Choriocarcinoma w jajniku to nie czcza hipoteza, ale zjawisko – mimo całej swej rzadkości – całkiem realne. Journal of reproductive medicine nie tak znowuż dawno opisywał przypadek pacjentki, która trzy lata po zlokalizowanej w jajniku ciąży zaśniadowej wróciła do szpitala z krwiopluciem i krwawieniami z pochwy. Jeśli przemknęły wam przez myśl przerzuty przegapionego wcześniej kosmówczaka, trafiliście/trafiłyście w dziesiątkę. Przerzuty w płucach i przerzuty w pochwie. Na szczęście chemioterapia pomogła. I nie był to wcale przypadek jedyny. Przerzuty w jelicie? Proszę. Powikłane krwotokiem z przewodu pokarmowego zresztą. Zaśniady bywają naprawdę groźne.
By rzecz zakończyć pozytywnym akcentem i nie dawać asumptu do narzekań, że w kwestiach reprodukcyjnych patolodzy straszą li tylko i opowiadają koszmary, warto wspomnieć, że zdarzają się i pozytywne opowieści, szczęśliwe zakończenia historii w swej osnowie raczej przykrych. Słyszeliście kiedyś o zjawisku zwanym ciążą heterotopową? Pewnie większość z was nie. To niszowe zarówno zjawisko, jak i termin. Zdarza się, otóż, że obok ciąży pozamacicznej jednocześnie w zupełnie prawidłowym dla ciąży miejscu, wewnątrz macicy, rozwija się druga, zupełnie zdrowa (przynajmniej zazwyczaj, bo i tu trafiają się wyjątki) ciąża. Ot, bliźnięta. Niejednojajowe i nierównomiernie obdarzone pechem. W tym konkretnym przypadku pechem szczególnym, bo prócz umiejscowienia w jajowodzie ciąża ektopowa okazała się – zgodnie z linią przewodnią naszego tekstu – ciążą zaśniadową. Zaśniad był zaśniadem częściowym, czyli prócz części bąbelkowej zawierał także obciążony ciężkimi wadami płód (mniej więcej jedenastotygodniowy). A gdzie tu obiecany aspekt pozytywny? Rzecz brzmi mało optymistycznie, nieprawdaż? Na szczęście medycy, którzy zaopiekowali się ciężarną dwudziestoośmiolatką poradzili sobie z tym huraganem nieszczęść.
Nie zawsze interwencje chirurgiczne w podobnych przypadkach wieńczy sukces, tym razem jednak udało się usunąć zaśniadowego intruza z jajowodu, pozwalając na kontynuację ciąży i dalszy rozwój zdrowego płodu zgodnie z wolą ciężarnej. To chyba można nazwać happy endem 🙂
(Przypominam tylko, że patologów możecie śledzić też na fejsbuku – warto tam zaglądać, bo strona jest codziennie aktualizowana)
Literatura:
Rare Presentation of Chorioadenoma Destruens as Acute Haemoperitoneum Mimicking Ruptured Ectopic Pregnancy. M Sinha, R Kaur, R Gupta, R Rani, A Aggarwal; Kathmandu University Medical Journal (KUMJ) 2014;12(48):288-91
A case of true tubal hydatidiform mole and literature review. A Siozos, A Sriemevan; BMJ Case Reports 2010;2010:bcr0720092123
Ectopic Molar Pregnancy: A Rare Entity. T Borah, V Raphael, S Panda, P Saharia; Journal of Reproduction & Infertility 2010;11(3):201-203
Ectopic molar pregnancy: a case report. N Bousfiha, S ErarhayS, A Louba, H Saadi, C Bouchikhi, A Banani, H El Fatemi, M Sekkal, A Laamarti; The Pan African Medical Journal 2012;11:63
Ectopic Molar Pregnancy: Diagnostic Efficacy of Magnetic Resonance Imaging and Review of the Literature. Y Yamada, S Ohira, T Yamazaki, T Shiozawa; Case Reports in Obstetrics and Gynecology 2016;2016:7618631
Bilateral tubal ectopic pregnancies: A report of two cases. JN Eze, JA Obuna, BN Ejikeme; Annals of African Medicine 2011;11(2):112-5
Primary Tubal Choriocarcinoma Presented as Ruptured Ectopic Pregnancy. E Karaman, O Çetin, A Kolusari, I Bayram; Journal of Clinical and Diagnostic Research: JCDR 2015;9(9):QD17-QD18
Ectopic molar pregnancy in a cesarean scar. CF Wu, CY Hsu, CP Chen; Taiwanese Journal of Obstetrics & Gynecology 2006;45(4):343-5
Cesarean scar molar pregnancy. JK Ko, Wan HL, SF Ngu, VY Cheung, EH Ng; Obstetrics & Gynecology 2012;119(2 Pt 2):449-51
Choriocarcinoma following ovarian hydatidiform mole: a case report. U Joneborg U, N Papadogiannakis, G Lindell, L Marions; Journal of Reproductive Medicine 2011;56(11-12):511-4
Cervical partial hydatidiform molar pregnancy. H Aytan, AC Caliskan, F Demirturk, RD Koseoglu, B Acu; Gynecologic and Obstetric Investion 2008;66(2):142-4
A Very Rare Case of Heterotopic Pregnancy in Natural Conception with Ectopic Pregnancy as Partial Mole! V Vaishnav; Journal of Obstetrics and Gynaecology of India 2014;64(6):433-435
Brawo za artykuł! Największym problemem ludzi którzy są za całkowitym zakazem aborcji są braki w edukacji. Ciężko mi jednak uwierzyć, że wykształceni lekarze mogą mieć podobne podejście do tematu. To trochę przerażające.
LikeLiked by 1 person
Człowieku weź się w garść, tego nie da rady czytać. Wiem, że cudownie jest, że władasz Polszczyzną niczym Konan swoim mieczem, ale wyluzuj… Można pisać zabawnie nie używając zwrotów pochodzących z okresu początków XX wieku.
LikeLike
Naprawdę nie zmuszam nikogo do czytania moich tekstów 🙂
Serio, zero przymusu.
LikeLiked by 3 people
To nie wina autora, że masz ograniczone słownictwo. 😉
LikeLiked by 1 person
Czy można na prosić o uzupełnienie, lub część drugą notki rozszerzoną o potworniaki i fetus in fetu? Bo w tym przypadku chyba dogłębnie można by się skupić też nad tym, czy zygota na wczesnym etapie podziałów (chyba blastocysty) tak nie do końca w całości jest człowiekiem. Przecież to nie tylko tzw. torbiele skórzaste, ale (choć bardzo rzadko)potrafia też zawierać wykształcone częsci ciała. W zdumienie mnie zazwyczaj wprawia argument “przecież z zapłodnionej komórki może powstac tylko człowiek”. Otóż nie tylko. Jesli epiblast sie nie utworzy, tylko komórki trofoblastu sie zaczną dzielić, to niestety nic z tego nie będzie( znaczy będzie – zaśniad).Coś mi świta z lekcji biologii, że część komórek skupia się na radosnym podziale tworząc “ukoronowanie stworzenia”(epiblast), części przypadła rola stołówki (trofoblast – łożysko) a tym maluczkim, komórkom endodermy – szczerze mówiąc, nie wiem. W kontekście obecnej zadymy słusznym się wydaje też poruszenie kwesti tzw. “bliźniaków-pasożytów” (fetus in fetu). I tu pojawia sie pytanie, czy wolno takiego pasożyta w postaci zwisającej połowy ciała z brzuszka drugiego bilźniaka usunąć, czy nie wolno? Kiedyś natknęłam się na zdjęcie, w którymś z zachodnich portali medycznych, gdzie opisywano przypadek takiego dziecka, gdzie bliżniak “pasożyt” był dobrze ukształtowaną główką, połączoną z główką normalnie ukształtowanego dziecka. Główka przejawiała procesy życiowe (korzystała z układu krwionośnego brata), posiadała nawet szczątkową mimikę. Przeprowadzono zabieg rozdzielenia, z sukcesem. Oczywiście sukces dotyczył tylko zdrowego bliźniaka. W przypadku braku zabiegu,nastąpiłby szybki zgon. Co wtedy? Ratujemy? Zostawiamy?
LikeLike
Można, można 🙂 Prośba o potworniaki regularnie powraca w komentarzach i na pewno pojawią się jakieś czysto potworniakowe notki, tylko muszę się zebrać. A notka o fetus in fetu nawet już istnieje – https://patolodzynaklatce.wordpress.com/2015/04/01/matrioszki-czyli-plod-w-plodzie-fetus-in-fetu/
LikeLike
Miałam zasniad groniasty -rozpoznanie dopiero w 10 miesiącu ciazy-takich mamy w Polsce specjalistów. Ciąża była wieloplodowa -jednemu z dzieci wciąż biło serce kiedy dowiedziałam się że to zasniad. Dzięki Bogu to już za mną. I mam zdrowego syna. Ale o mały włos a bym już nie zyla.
LikeLike
Przypadek z Polski – ciąża mnoga, dwa zarodki w macicy a jeden w jajowodzie:
https://parenting.pl/portal/dzieci-zrodzone-z-nadziei
LikeLiked by 1 person
Dziwię się,że lekarze wypowiadają się w sprawie zasad nauki Kościoła zupełnie jej nie znając i nie odwołując się do dokumentów. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić,aby prof. Dębski nie słyszał o aborcji pośredniej i chrzcie łonowym jako typowej procedurze w sytuacji ciąży pozamacicznej. Przecież ma pacjentki – katoliczki. Czy one go nie uświadomiły też?
LikeLike
Mnie na przykład nauka Kościoła jako taka średnio interesuje, bardziej niepokoją mnie dochodzące do głosu z kręgów katolickich sądy i praktyki. Ale też w poprzedniej notce o zaśniadach (https://patolodzynaklatce.wordpress.com/2015/08/10/ratujmy-zasniady-czyli-bezduszne-babelki-albo-watly-czlowiek/) pofatygowałam się do powiązanej z Kościołem literatury bioetycznej, bo rzeczywiście, te powszechne katolickie sądy i poglądy niekoniecznie zawsze są wyrazem oficjalnych nauk.
Co do typowych procedur, poucz też koniecznie polskich (i nie tylko polskich – gdzieś tu cytowałam również prace omawiające groźne dla pacjentek praktyki szpitali katolickich w USA) teologów sugerujących czekanie z usuwaniem ciąży pozamacicznej aż jajowód sam pęknie – wspominałam o takich również w notce o ciążach pozamacicznych – https://patolodzynaklatce.wordpress.com/2015/12/16/animula-blandula-blastula-vagula-rzecz-o-zarodkach-wedrujacych-gdzie-nie-trzeba/
Być może Dębski ma przykre doświadczenia z tym, co różne religijne osoby (w tym niestety religijni lekarze/rki) rozumieją przez BEZPOŚREDNIE zagrożenie życia. Jeśli ktoś uważa za bezpośrednie zagrożenie życia uzasadniające interwencję medyczną podczas ciąży jajowodowej dopiero pęknięcie jajowodu, wolałabym, by podczas ewentualnego pobytu w szpitalu mojego czy moich bliskich trzymał się z daleka – niech ryzykuje w imię swoich wierzeń własnym, a nie cudzym życiem i zdrowiem.
LikeLike
W Polsce wiele pacjentek z ciążą pozamaciczną trafia do szpitala dopiero wtedy, gdy ta ciążą pęknie, jest krwawienie do jamy brzusznej i zagrożenie życia. Dzieje się tak dlatego, że TAKICH MAMY SPECJALISTÓW NA NARODOWY FUNDUSZ ZDROWIA, którzy nie potrafią rozpoznać ciąży pozamacicznej. Nie z powodów moralnych, nie przez dylematy etyczne, tylko przez KULEJĄCĄ OPIEKĘ ZDROWOTNĄ. Chcesz kobieto mieć dobrego ginekologa? To chodź sobie prywatnie, 200 zł każda wizyta. A mówi się, że mamy opiekę zdrowotną za darmo. Co za wredne, bezczelne kłamstwo.
LikeLike
Ciąża pozamaciczna to cichy zabójca, bo bywa groźna już na wczesnym etapie, zanim kobieta w ogóle zorientuje się, że jest w ciąży. Moją znajomą już na wpół żywą z krwotokiem wewnętrznym wozili w szpitalu wojewódzkim z oddziału na oddział aż w końcu wpadli na to, żeby zbadał ją ginekolog.
LikeLike