Trochę bardziej obcy obcy

Pasożytniczy bohater dzisiejszej notki; Alastair Rae, https://www.flickr.com/photos/merula/14629048952/

Parazytologia budzi w was zazwyczaj cały wachlarz silnych emocji – od fascynacji przekraczającej niekiedy zadziwienie najniezwyklejszymi nawet niepasożytniczymi chorobami (serio, najbardziej nawet zadziwiający nowotwór potrafi przegrać z najpospolitszymi nicieniami) po obrzydzenie ustępujące czasem tylko takim ciekawostkom, jak włosy na podniebieniu. A skoro pasożyty was interesują, chętnie je wam pokazuję, choć w rzeczywistości – w ludzkiej przynajmniej medycynie i w naszych warunkach epidemiologicznych – stanowią problem dużo mniejszy niż można by podejrzewać, gdyby kierować się obfitością doniesień internetowych i siłą waszych lęków.

Chociaż mamy wokół trochę gatunków swojskich i powszechnie znanych, jak owsiki czy glisty ludzkie, lubię od czasu do czasu pokazywać wam też parazytologiczne ciekawostki – czy to spotykane (przynajmniej u nas) niezwykle rzadko gatunki, czy historie nietypowych interakcji pasożytów (niekoniecznie niezwykłych samych w sobie) z gospodarzami – dość wspomnieć o pechowym pacjencie, który zaraził się od swojego tasiemca robaczym nowotworem. Czasem po prostu trafiam na takie pasożytnicze rarytasy, że nie sposób się nimi nie podzielić.

Continue reading

Migdałkiem na gapę

Dawno już nic się nowego na blogu nie pojawiało. Zapewne winna wam jestem jakieś wyjaśnienia, ale też nie kryje się za tym żadna wielka tajemnica. Nie jedynym może, ale na pewno najistotniejszym powodem, który sprawił, że przez ostatnie miesiące skupiłam się na fanpejdżu, blog pozostawiając nieco w zapomnieniu, jest zaplanowana na koniec października (i oby udało nam się uniknąć poślizgów) nowa książka. Jak zapowiadałam, będzie to książka o skórze przede wszystkim i jej patologiach, zatem o tym, co zazwyczaj wzbudza w was wiele entuzjazmu, liczę więc, że się wam spodoba. No ale o książce na pewno będę jeszcze wspominać niejednokrotnie, nie zapeszajmy – prace nad nią nadal wciąż trwają, skupmy się raczej na dzisiejszej historii.

Przykładowe sashimi; are you gonna eat that, Sushi Hachi, Richmond, B.C.; https://www.flickr.com/photos/andreelau/3960833019/; CC BY-NC-ND 2.0

Dwudziestopięciolatka zgłosiła się po pomoc z powodu trwającego od pięciu dni bólu i uczucia podrażnienia gardła. Jakaś infekcja, powiedzie. Angina czy coś w tym stylu. Nic ciekawego, banał (co znowuż niekoniecznie jest prawdą – konsekwencje takich “banalnych” infekcji potrafią sięgać daleko). Cóż, niby możliwe, ale tu mamy dodatkowe okoliczności. Początek swych dolegliwości kobieta wiązała czasowo ze spożyciem sashimi. Ot, zjadła, a potem bolało. Nierzadko zdarza nam się takie relacje przyczynowo-skutkowe budować nieco na wyrost, wokół jakiejś zupełnej koincydencji, nie tym razem jednak. Nasza bohaterka, jak się potem okazało, słusznie oceniała sytuację. Proces diagnostyczny nie trwał w tym przypadku długo. W wynikach badań krwi niby nie kryło się nic ciekawego, tak naprawdę jednak wystarczyło zwykłe badanie fizykalne. Pacjentce zajrzano porządnie w gardło i… i odkryto tam pasażera na gapę. Otóż w lewym migdałku gardłowym pacjentki poruszał się ciemno wybarwiony robalek. OK, bo zaraz przyjdzie ktoś, kto nie lubi moich zdrobnień i potocyzmów, by mnie zrugać, w końcu “robalek” nie jest określeniem fachowym – w migdałku poruszał się nicień.

Continue reading

Swędzikami jesień się zaczyna

Jesienne zdjęcia opanowały media społecznościowe

Jesień na dobre już się u nas zadomowiła. Ta słoneczna, złota, na przemian z klasyczną szarugą jesienną, która jednakowoż nie odstrasza amatorów/ek  jesiennych spacerów, grzybobrania i innych gier i zabaw terenowych. Osobom mniej za jesienią przepadającym i unikającym spacerów innych aniżeli te pomiędzy domem a pracą (z uwzględnieniem ewentualnych środków komunikacji) wieści z frontu przynoszą media społecznościowe przepełnione zdjęciami opadających liści, kolorowych krajobrazów, koszy pełnych grzybów oraz jesiennie przyodzianych osób epatujących swetrami, kołderkami i kubkami czekolady (ponoć słowo “jesieniara” ma szanse na sukces równy sukcesom słowa “dzban”). Na patologach jesień i opadające liście nieodmiennie kojarzą się ze śmiercią, jeśli do kogoś nie przemawiają jednak mroczne apoptotyczne bąbelki, znajdą się dlań i inne jesienne atrakcje. Żywsze i pogodniejsze.

Continue reading

I pijcie łzy moje, czyste rzęsiste

Thelazia callipaeda w kocim oku; CC BY 2.0, https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3356600/

Nie będzie w tym ani grama przesady, jeśli powiem, że styk okulistyki i parazytologii to rejon szczególnie delikatny. Patologia oka wzbudza emocje rzadko na fanpejdżu patologów spotykane, od najgłębszego obrzydzenia i przerażenia po najżywszą fascynację, gdy zaś pożenić ją z przebogatym światem pomieszkujących niekiedy w naszych (i nie tylko naszych) ciałach pasożytów, powstaje mieszanka gwarantująca uwagę i reakcje czytających, jakkolwiek nie zawsze może będą to reakcje pozytywne, a uwaga niekoniecznie okaże się życzliwa. Ale niemało parazytków w oczy właśnie celuje, więc nie sposób zagadnienia unikać.

Continue reading

Ale tego wija lepiej zostaw w spokoju

Jedzenie bezkręgowców nie wydaje się niczym ekstremalnym; jennifer durban, CC BY-NC 2.0, https://www.flickr.com/photos/durbanator/476296770/

Larwy mączników (o podobno lekko orzechowym smaku); Pengo, Wikipedia, https://en.wikipedia.org/wiki/Mealworm#/media/File:Mealworm_01_Pengo.jpg

Jedzenie bezkręgowców nie brzmi wcale jak sport ekstremalny – ślimaki, małże, krewetki. Nic niezwykłego, prawda? Spróbujmy wyrzucić z listy mięczaki. I jak? Nadal bułka z masłem. W końcu skorupiaki nie są przecież żadną kulinarną ekstremą. Krewetki, podobnie jak bliższe naszej zupełnie wszak tradycyjnej kuchni raki, nie uchodzą za składniki w najmniejszym choćby stopniu niezwykłe. Odrobinę może bardziej ekscentrycznie zaczyna się robić, gdy z grona eksploatowanych spożywczo stawonogów wykluczymy skorupiaki i zostaniemy z resztą stawonożnego światka. Przynajmniej w naszej części świata, bo generalnie jedzenie owadów, choć nie jest standardem w Polsce czy w krajach ościennych, nie jest wcale na świecie taką rzadkością. Zresztą, by skosztować owadów, nie musicie wcale udawać się na odległe wyprawy – entomofagia i tu wkracza na salony.

Continue reading

Nicień w oku bliźniego

Biopsja cienkoigłowa czerniaka wewnątrzgałkowego; https://jamanetwork.com/journals/jamaophthalmology/fullarticle/419674

Anisakis w żołądku; CC BY-NC 4.0; https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5852334/

Oczy to szczególnie wrażliwa część naszego organizmu. Nie tylko dosłownie, fizycznie, ale też w warstwie mentalnej, psychologicznej, skojarzeniowej. Zabiegi chirurgiczne z obszaru okulistyki niejednokrotnie, gdy oglądane, potrafią budzić emocje większe niż chirurgia jakichkolwiek chyba poza tym rejonów anatomicznych (no może poza poza neurochirurgią), biopsja cienkoigłowa guzów gałki ocznej sprawia, że wzdragają się osoby, które wzruszeniem ramion zareagują na biopsję dowolnych innych narządów. Obok okulistyki i niektórych aspektów patologii narządów płciowych podobnie żywe reakcje wywołuje chyba tylko parazytologia. Pasożyty również budzą gorące uczucia, zwłaszcza gdy mowa o zwierzątkach nieco większych, niewymagających mikroskopu, by rejestrować ich obecność. Glista machająca ogonkiem u ujścia wyrostka robaczkowego, Anisakis czający się w żołądku, owsiki leniwie wędrujące wokół odbytu. Jeśli szukacie recepty na przykucie uwagi słuchających, dorodny nicień to gwarancja sukcesu. Co niejako automatycznie czyni kombinację okulistyki i parazytologii mieszanką prawdziwie wybuchową.

Continue reading

Mój ptaszyńcu, czyli rzecz o kurzym wampirze

aaa

Kurzy wampir, Wayne Noffsinger, CC BY 2.0; https://www.flickr.com/photos/knottyboywayne/6344324574/

Żywi się krwią, atakuje nocą (…) Po żywieniu kryje się w szczelinach (…) z dala od światła” – podaje Wikipedia. Ot, wąpierz. Całe szczęście, że to nie ludzi atakuje, prawda? Ha. Tytuł was uspokoił? Nazbyt szybko. I cóż, że kurzy, skoro nie pogardzi też ludzką krwią. Gdy mowa o ektopasożytach (pasożytach w przeciwieństwie do na przykład tasiemca bytujących na zewnątrz, na powierzchni ciała gospodarza) większość pewnie myśli głównie o pchłach, wszach, może świerzbowcach; gdy pojawia się kwestia zwierzaków, od których całą tę uroczą zewnętrzną menażerię możemy podłapać, do głowy zazwyczaj w pierwszej kolejności przychodzą psy i koty. Ptaki – rzadziej. A przecież i ptaki miewają bogate życie zewnętrzne. Nawet te najbardziej swojskie ptaki.

A parasitic mite of the genus Dermanyssus (probably Dermanyssus gallinae living on poultry (sucking blood). Scale : Technical settings : - focus stack of 27 images - microscope objective (Nikon achromatic 10x 160/0.25) on bellow This stack was unsuccessful because the focus steps where not short enough (cfr resulting succession of sharp and unsharp bands). The mite was moving regularly its legs, so it was necessary to do the stack quickly (but too quickly here...).

Ptaszyniec z bliska; Gilles San Martin, https://www.flickr.com/photos/sanmartin/5021758662/; CC BY-SA 2.0

Oczywiście nie jest ptaszyniec (bo o ptaszyńcu kurzym, Dermanyssus gallinae, tu mowa) zwierzątkiem jakoś szczególnie niezwykłym, nie jest też żadnym ewenementem jego dieta – któż w końcu nie słyszał o pluskwach czy kleszczach? Zresztą w języku rosyjskim ptaszyniec to nie żaden ptaszyniec, to po prostu kleszcz, куриный клещ. Tym się głównie ptaszyniec różni od pluskwy czy kleszcza, że poza środowiskiem weterynaryjnym czy hodowcami kurczaków mało kto zapewne o nim słyszał.

Continue reading

Gdzie się wciska ta glista

Ten tekst miał dotyczyć czegoś zupełnie innego, jednak entuzjazm i zainteresowanie, jakie wzbudziła wrzucona niedawno na profil fejsbukowy patologów fotografia fragmentu jelita usuniętego w związku z niedrożnością spowodowaną olbrzymią masą pasożytów kłębiących się w jego świetle, przerosły – muszę przyznać – najśmielsze moje oczekiwania. Temat, który budzi tak gorące uczucia, zasługuje na notkę. A tekst wcześniej zaplanowany? Cóż, nie ucieknie. Glisty zatem, konkretniej zaś glista ludzka, Ascaris lumbricoides.

aaa

Glisty, fot. Lavern Gerig, lata pięćdziesiąte, Puerto Rico; https://www.flickr.com/photos/tlehman/3596734930/

An external file that holds a picture, illustration, etc. Object name is medi-94-e655-g003.jpg

Wyciągany śródoperacyjnie z jelita trzyletniej dziewczynki pęk glist; CC BY-NC-SA 4.0, http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4602685/

Przykład z fotografii wywoływał niezwykłe wrażenie głównie ze względu na masywność inwazji. Niby każdy słyszał o glistach czy owsikach. Jeśli nie w swoim bezpośrednim otoczeniu, to przynajmniej gdzieś  w trakcie edukacji szkolnej powinny się te najlepiej chyba u nas kojarzone robaki obłe (wiem, wszyscy słyszeli o tasiemcach, ale je akurat zaliczmy do robaków płaskich, płazińców) przewinąć. No ale słyszeć to jedno, a zobaczyć – i to w takiej masie – to trochę innej klasy przeżycie. Continue reading

Robaki i rak

File:ThinPrep Pap smear HPV.jpeg

Cytologia ginekologiczna; po prawej komórki nabłonka płaskiego z cechami infekcji HPV (ostro odgraniczone przejaśnienie wokół jądra komórkowego); Ed Uthman, domena publiczna

Nie od dzisiaj wiadomo, że niektóre nowotwory powiązane są ściśle z pewnymi konkretnymi czynnikami infekcyjnymi – szacuje się, że wirusy, bakterie i pasożyty przyczyniają się do rozwoju ponad 16% wszystkich nowotworów złośliwych (według głośnego raportu opublikowanego w 2012 roku w czasopiśmie Lancet Oncology). Najczęstsze i chyba najpowszechniej na tym polu znane są wirusy – chociażby wirus brodawczaka ludzkiego (HPV) leżący u podstawy rozwoju raka szyjki macicy, a przyczyniający się również do powstania nie tylko raka prącia, odbytu, czy pochwy, ale też raków gardła i jamy ustnej, HBV i HCV, czynniki etiologiczne wirusowego zapalenia wątroby silnie powiązane z pierwotnymi rakami tego narządu, EBV (wirus Epsteina-Barr) związany z rakami części nosowej gardła i chłoniakami, etc.

Wybarwione na niebiesko bakterie Helicobacter pylori wewnątrz cewy gruczołowej w żołądku; Patho, Wikipedia, CC BY-SA 3.0

Onkogenne czynniki bakteryjne są nieco mniej znane, ale nadal każdy chyba słyszał o Helicobacter pylori, która powoduje nie tylko zapalenie błony śluzowej żołądka (czy dwunastnicy), ale także walnie przyczynia się do rozwoju raka i chłoniaków tego narządu (do tego stopnia, że eradykacja tej bakterii uważana jest za istotny element terapii niektórych postaci chłoniaka żołądka), dość powszechnie oskarża się również o współudział w onkogenezie niektórych typów chłoniaków bakterie z rodzaju Chlamydia, jakkolwiek to już zapewne nieco mniej rozpowszechniona informacja. O pierwotniakach przyczyniających się do rozwoju chłoniaka Burkitta niedawno pisałam.

Spośród onkogennych czynników infekcyjnych najmniej chyba  znanymi szerszej publiczności są robaki. Hmmm… Robaki i rak… Brzmi dziwnie?

Continue reading