Jesień na dobre już się u nas zadomowiła. Ta słoneczna, złota, na przemian z klasyczną szarugą jesienną, która jednakowoż nie odstrasza amatorów/ek jesiennych spacerów, grzybobrania i innych gier i zabaw terenowych. Osobom mniej za jesienią przepadającym i unikającym spacerów innych aniżeli te pomiędzy domem a pracą (z uwzględnieniem ewentualnych środków komunikacji) wieści z frontu przynoszą media społecznościowe przepełnione zdjęciami opadających liści, kolorowych krajobrazów, koszy pełnych grzybów oraz jesiennie przyodzianych osób epatujących swetrami, kołderkami i kubkami czekolady (ponoć słowo “jesieniara” ma szanse na sukces równy sukcesom słowa “dzban”). Na patologach jesień i opadające liście nieodmiennie kojarzą się ze śmiercią, jeśli do kogoś nie przemawiają jednak mroczne apoptotyczne bąbelki, znajdą się dlań i inne jesienne atrakcje. Żywsze i pogodniejsze.
roztocze
Pomachaj do pańci ogonkiem
Lubicie zwierzątka domowe? No nie, nie będę z góry zakładać, że lubicie. Nie każdy jest fanem – zwłaszcza cudzych – zwierzaków. Nie każdy lubi fejsbukowe potoki fotek kotków, piesków, ulubieńców generalnie rozmaitej maści i gatunku. Ale też każdy z nas mniej czy bardziej świadomie (choć prawdopodobnie raczej niecelowo) hoduje sobie stadko nader mocno do właścicieli przywiązanych pociech. Zwierzątek społecznych (nie, nie dosłownie jak mrówki czy golce, to tylko metafora), stadnych wręcz w pewnym sensie. One też mogą swej pańci czy pańciowi pomerdać ogonkiem. Nie wiem czy będzie to dla was źródłem komfortu, czy też wręcz przeciwnie, ale prawdopodobnie większość z was nigdy nie jest i nie zostanie sama. I nie, nie mam na myśli wcale waszych bakterii jelitowych do zwierząt zresztą niezaliczanych przecież. Mówię o nużeńcach.
Mój ptaszyńcu, czyli rzecz o kurzym wampirze

Kurzy wampir, Wayne Noffsinger, CC BY 2.0; https://www.flickr.com/photos/knottyboywayne/6344324574/
“Żywi się krwią, atakuje nocą (…) Po żywieniu kryje się w szczelinach (…) z dala od światła” – podaje Wikipedia. Ot, wąpierz. Całe szczęście, że to nie ludzi atakuje, prawda? Ha. Tytuł was uspokoił? Nazbyt szybko. I cóż, że kurzy, skoro nie pogardzi też ludzką krwią. Gdy mowa o ektopasożytach (pasożytach w przeciwieństwie do na przykład tasiemca bytujących na zewnątrz, na powierzchni ciała gospodarza) większość pewnie myśli głównie o pchłach, wszach, może świerzbowcach; gdy pojawia się kwestia zwierzaków, od których całą tę uroczą zewnętrzną menażerię możemy podłapać, do głowy zazwyczaj w pierwszej kolejności przychodzą psy i koty. Ptaki – rzadziej. A przecież i ptaki miewają bogate życie zewnętrzne. Nawet te najbardziej swojskie ptaki.

Ptaszyniec z bliska; Gilles San Martin, https://www.flickr.com/photos/sanmartin/5021758662/; CC BY-SA 2.0
Oczywiście nie jest ptaszyniec (bo o ptaszyńcu kurzym, Dermanyssus gallinae, tu mowa) zwierzątkiem jakoś szczególnie niezwykłym, nie jest też żadnym ewenementem jego dieta – któż w końcu nie słyszał o pluskwach czy kleszczach? Zresztą w języku rosyjskim ptaszyniec to nie żaden ptaszyniec, to po prostu kleszcz, куриный клещ. Tym się głównie ptaszyniec różni od pluskwy czy kleszcza, że poza środowiskiem weterynaryjnym czy hodowcami kurczaków mało kto zapewne o nim słyszał.