Gruźlica, choć może się niektórym kojarzyć bardziej z “Damą kameliową” czy “Czarodziejską górą”, aniżeli z osiedlową przychodnią lekarską, jest nadal mimo postępów medycyny i mimo ambitnych planów zahamowania jej szerzenia się w przewidywalnej przyszłości chorobą siejącą olbrzymie spustoszenie. Jasne, jej marsz udało się spowolnić. Liczba nowych zachorowań na świecie powoli (naprawdę powoli – mówi się o mniej niż 1,5% rocznie) zaczyna spadać, leczenie – dla tych, dla których jest ono dostępne – staje się coraz mniej uciążliwe, a prace nad nową skuteczniejszą szczepionką idą ponoć pełną parą. Najwyższy czas. Obecnie stosowana BCG ma już niemalże sto lat i chociaż sprawdza się, dobrze chroniąc dzieci przed najgroźniejszymi dla nich postaciami choroby – gruźliczym zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych i gruźlicą uogólnioną, prosówkową, ochrona, jaką daje przed pozostałymi formami schorzenia, jest dalece niesatysfakcjonująca. Jest w każdym razie gruźlica problemem ciągle aktualnym zarówno na świecie w ogóle, jak i w Polsce. I to bynajmniej nie ta najpowszechniej kojarzona gruźlica płucna jedynie. Widujemy w swojej praktyce zawodowej gruźlicę najądrzy, potrafi nam się trafić gruźlica pochwy, a gruźlica kości i stawów uchodzi za jedną z częstszych postaci pozapłucnych choroby w ogóle (w noteczce o raku kominiarzy pokazywałam jak może wyglądać gruźlica kręgosłupa).
Mimo iż zarówno teraźniejszość, jak i potencjalna przyszłość gruźlicy stanowią prawdziwą kopalnię zagadnień niezwykle interesujących, warto też spojrzeć czasem w przeszłość, bo i ona bywa w przypadku patologii fascynująca. Continue reading →