Niezwykłe zwykłe znamiona – z wypryskiem ci do twarzy

Znacie dobrze znamiona barwnikowe czy melanocytarne, te wszystkie brązowe i brunatne plamki, które prawdopodobnie da się zaobserwować u większości z nas. Znakomita ich część to zmiany łagodne, niegroźne, nawet jeśli czasem niepokoją. Jasne, warto zwracać na nie uwagę, zwłaszcza gdy cokolwiek się z nimi dzieje, gdy powiększają się, zmieniają kształt czy fakturę, gdy swędzą, bolą, podkrwawiają, etc, bo podobne zachowania mogą budzić podejrzenie, że mamy do czynienia nie z banalnym, łagodnym znamieniem, a z czerniakiem. A czerniaka przegapić nie chcemy – w końcu wcześnie wykryty rokuje całkiem przyzwoicie, zdecydowanie gorzej zaś, gdy damy mu czas na rozrośnięcie się, nacieczenie okolicznych tkanek, wgryzienie się w głąb naczyń krwionośnych, etc.

Obie te nieregularne, nierównomiernie wybarwione zmiany barwnikowe średnicy odpowiednio 8 i 10 mm okazały się po wycięciu czerniakami; https://bjgp.org/content/63/610/e345

No ale to podstawy. Podobnie jak klasyczna, regularnie – i słusznie – przywoływana na pacjenckich stronach zasada ABCD. Akronim (skrótowiec) ma pomagać w wyłapywaniu cech znamienia mogących budzić podejrzenie rozwoju czerniaka, cech, które powinny zwrócić naszą uwagę i skłonić do reakcji, do konsultacji specjalistycznych przede wszystkim. A ma w tym znanym już od lat osiemdziesiątych zestawie kryteriów oznaczać Asymetrię zmiany, B (border) – jej nieregularne Brzegi, C – nierównomierne rozłożenie koloru (polskie tłumaczenie słowa color psuje nieco spójność akronimu), a D – z polska tłumaczoną niekiedy na po prostu Dużą średnicę (diameter), pierwotnie wskazującą jako budzący zaniepokojenie rozmiar powyżej 6mm (mniejsze czerniaki istnieją jednakowoż, stąd nie przywiązujmy się do cyferek). Dodane później E (evolving) – co daje nam w rezultacie ABCDE – ma oznaczać Ewolucję zmiany – znamię nie powinno się zmieniać. Nie powinno rosnąć, swędzieć, podkrwawiać, zmieniać barwy. I to nasze abecadło rzeczywiście w dużej mierze się sprawdza. Owszem, jest nieco zgrubne, odrobinę sprawy upraszcza, ale takie też miało być – prosty do zapamiętania skrótowiec łatwy do zastosowania w codziennych obserwacjach, pasujący do większości sytuacji.

Continue reading

Znikające badaczki, czyli Sophie Spitz była kobietą

aaa1

Sophie Spitz; domena publiczna

Rzecz zaczęła kiełkować dawno temu. Podczas jednego z kursów specjalizacyjnych kolega nieco lekceważąco podsumował omawiany właśnie dość rzadki nowotwór pochodzenia naczyniowego (ang. endovascular papillary angioendothelioma) zwany guzem Dąbskiej (także w piśmiennictwie anglojęzycznym znany jako jako Dabska tumor), jako że autorką pierwszego jego opisu była polska lekarka, Maria Dąbska – “To chyba jedyna wywodząca się od kobiety nazwa w patologii” (w tym momencie machamy rączkami koledze Piotrowi, choć najprawdopodobniej nie śledzi on naszego bloga). Sala przygasiła trochę rozbawienie młodego medyka, przypominając mu o Sophie Spitz, a temat umarł niepodsycany.

aaa

Opis kliniczny na skierowaniu – “Wycięcie blizny. Znamię Spitza, poszerzenie marginesu”

O zagajeniu kolegi przypomniałam sobie niedawno, gdy kolejne już skierowanie opatrzone rozpoznaniem “znamię Spitza” trafiło na moje biurko. Medycyna, co zapewne łatwo zauważyć, czytając o tych wszystkich chłoniakach Burkitta, zespołach Turnera, mięsakach Kaposiego czy chorobach Addisona, uwielbia eponimy, zwłaszcza te tworzone od nazwisk medycznych “odkrywców”, twórców pierwszych opisów chorób, struktur czy zjawisk. Ma to swoje wady (taka nazwa zazwyczaj nijak poza aspektem historycznym nie wiąże się logicznie z opisywanym schorzeniem czy zmianą), ma też swoje zalety (wygodniejsze to jednak w końcu niż zapamiętywanie nazw długich i niekiedy częściowo opisowych). Kobiety późno dołączyły do wyścigu o miejsca w terminologii medycznej, walcząc wpierw długo o możliwość, by w ogóle móc się w odpowiednim kierunku kształcić, jednak nawet te, którym się udało, w codziennej praktyce bywają nie tylko zapominane, ale też niejednokrotnie po prostu brane za mężczyzn, co gramatyka naszego języka szczególnie uwydatnia właśnie w medycznych eponimach. Sophie Spitz przydarza się to często, podobnie jednak traktowana jest spora grupa badaczek, chociażby Yvonne Barr, Dorothy Reed czy Gertrud Hurler, by wymienić te co bardziej znane z dziedziny patologii.

Continue reading