A twoje rozpadające się wnętrzności wchłonie grzyb

Niektóre teksty blogowe rodzą się powoli, rozwijają się stopniowo, obrastając w pomysły i źródełka, niekiedy miesiącami czy nawet latami dojrzewając w czeluściach brudnopisów, inne są dziełem impulsu – ot, czytasz sobie artykuł naukowy czy jakieś streszczonko w anglojęzycznych publikatorach i nachodzi cię myśl – “O, jakie to fajne! Chciałabym więcej takich newsów i u nas!” A potem klniesz pod nosem, spoglądając z politowaniem w lustro. Chcesz popularyzacji? No ale od kogo? Sama se zrób. Tak powstał pamiętny tekst o tasiemcu, który zaraził własnym nowotworem swojego pechowego gospodarza, tak pojawiła się noteczka o biednych golcach, które jednak chorują na raka, taka wreszcie była geneza artykułu o Ki-67, małym białeczku, które obrasta nasze chromosomy kluczową dla prawidłowego przebiegu podziałów komórkowych szczecinką. Coś podobnego miało miejsce też wczoraj.

Boczniak ostrygowaty; fot. Pablo Gonzalez, https://www.flickr.com/photos/pablo_javier/36673691136/

Boczniak ostrygowaty; fot. Pablo Gonzalez, https://www.flickr.com/photos/pablo_javier/36673691136/

Co było wczoraj? Ach, kolejna leniwa (nazbyt niestety leniwa w stosunku do potrzeb i zaległych obowiązków) sobota, którą spędzałam przed komputerem a to przeglądając media społecznościowe, a to poczytując artykuły mniej lub bardziej fachowe na różnych stronach i w rozmaitych czasopismach, a to rozważając czy mam ochotę na serial, a jeśli tak, to na jaki (wiecie, osiołkowi w żłoby dano)… Doniesienie o boczniakach przykuło moją uwagę zupełnie przypadkiem. Zaraz, zapytanie – o boczniakach? Tak, o boczniakach właśnie, boczniakach ostrygowatych (Pleurotus ostreatus), grzybach, które znacie doskonale z warzywniaków i supermarketów (a w przypadku części z was być może także i z własnych hodowli). Otóż nie wiem czy zdajecie sobie sprawę z faktu, że poczciwe boczniaki to drapieżniki.

Continue reading