Terminem, który najbardziej chyba, gdy o zdrowie idzie, działa na wyobraźnię jest “rak”. Jeśli ktoś orientuje się już na tyle w temacie, by wiedzieć, że pojęcie raka absolutnie nie wyczerpuje repertuaru nowotworów złośliwych (w końcu raki to jedynie ta podgrupa “złośliwców”, które wywodzą się z tkanki nabłonkowej), pozostaje niepokój związany z nowotworami złośliwymi jako takimi właśnie. Słusznie skądinąd, choć nadal wiodącą przyczyną zgonów są u nas jednak choroby sercowo-naczyniowe, a nie onkologiczne, a i nie wszystkie raki są równie groźne na szczęście. Ale OK, niezaprzeczalnym faktem jest, że zmiany złośliwe są w boleśnie realny sposób niebezpieczne mimo postępów medycyny. Tyle że warto pamiętać, iż zmiany łagodne, czy to nowotworowe, czy nie, także mogą zabić, jeżeli okażą się niefortunnie zlokalizowane.
mózg
Co zabiło niedźwiadka?
Patolodzy nieczęsto trafiają na medialne salony, a i choć patologom na klatce niekiedy zdarza się zbaczać w kierunku co bardziej aktualnych zagadnień czy wydarzeń z pogranicza medycyny i ideologii, zazwyczaj tematyka bloga jest nieco bardziej hmmm… powiedzmy – kameralna. Niekiedy jednak w mediach zdarza się zaistnieć sprawom klasycznie patologicznym. Do takich nietypowych sytuacji można chyba zaliczyć przypadek niedźwiadka Knuta z berlińskiego ZOO, prawdziwego niedźwiedziego celebryty.
Knut był niedźwiedziem polarnym i maskotką całego ogrodu zoologicznego odwiedzaną tłumnie przez turystów. Nic dziwnego, że gdy w marcu 2011 roku niespodziewanie w przebiegu napadu drgawkowego wpadł do swojego basenu i utonął, o sprawie było naprawdę głośno. Obecnie przez chwilę jest głośno ponownie (choć, oczywiście, chory zwierzak zawsze przegra z najświeższymi przepychankami politycznymi) ze względu na przyczynę zgonu postulowaną przez badaczy z Niemieckiego Centrum Chorób Neurodegeneracyjnych oraz Instytutu Badań nad Dzikimi Zwierzętami w Berlinie. Pod koniec sierpnia otóż czasopismo Scientific Reports opublikowało pracę opisującą chorobę Knuta jako zapalenie mózgu z obecnością przeciwciał przeciwko receptorom NMDA (tak, wiem, brzmi cokolwiek skomplikowanie, ale może uda nam się coś z tym zrobić). Cóż za okazja dla patologów 🙂
Co tam, panie, w anatomii, czyli mózg, naczynia limfatyczne i inne drobiazgi
Anatomia człowieka, czy to makroskopowa, czy też mikroskopowa, nie wydaje się być dziedziną, w której wiele jeszcze można odkryć, prawda? Wszystko wszak dawno już pokrojono i obejrzano, czyż nie? A jednak nie do końca. Zarówno ostatnie lata, jak i ostatnie dni przyniosły nam na tym polu kilka dość zaskakujących, choć – przynajmniej po części – budzących pewne kontrowersje, znalezisk.
Nie igraj z odrą
Na salonach medialno-medycznych króluje obecnie Jej Wysokość Odra. Że odra wraca, media od jakiegoś czasu przebąkiwały, że jednak rzecz zaczyna wyglądać naprawdę nieprzyjemnie można się było przekonać, gdy sprawę głośno poruszyła prasa medyczna. Zamieszczony w październikowym NEJM tekst Waltera Orensteina i Katherine Seib stwierdza jasno –
Tylko od stycznia do sierpnia zgłoszono w Stanach Zjednoczonych 592 przypadki odry – to więcej niż podczas któregokolwiek całego roku z dwóch ostatnich dekad.
Kolejnym sygnałem był Disneyland – nieodpowiedzialność jednej osoby zapoczątkowała epidemię, ale i zwróciła uwagę świata na Jej Wysokość Odrę, która wszak w oczach opinii publicznej od dłuższego już czasu funkcjonowała jako banalna infekcja, którą nie warto sobie zaprzątać głowy. Nagle okazało się, że jednak warto. W Berlinie od października 2014 roku zanotowano ponad 630 przypadków odry. Są pierwsze zgony. Mamy pierwsze głośne zachorowania w Polsce:
Astrocyty tworzą nowe neurony po udarze
Udar mózgu to trzecia co do częstości przyczyna zgonów w Polsce – co roku występuje u ok. 70 tysięcy (niektóre źródła mówią o 80 czy nawet 90 tysiącach) Polaków, przyczyniając się do śmierci około połowy spośród nich. Jednocześnie jest to trzecia przyczyna niepełnosprawności ludzi po czterdziestym roku życia. Chorzy po udarze niejednokrotnie wymagają długotrwałej, często kosztownej, a przede wszystkim szybkiej (z czym różnie w Polsce bywa) rehabilitacji. Przed poważnymi konsekwencjami po części może uchronić szybkie rozpoznanie objawów i wdrożenie leczenia, jednak nadal niewiele możemy zrobić z trwałymi uszkodzeniami wynikłymi z obumarcia komórek nerwowych.
Znakomita większość (ok. 80%) udarów to udary niedokrwienne, a ich patomechanizm nie różni się zasadniczo od patomechanizmu zawału serca. Prawidłowa czynność mózgu ściśle zależy od przepływu dostarczającej mu tlenu i glukozy krwi. Zamknięcie światła naczynia doprowadzającego krew do danego rejonu mózgowia (np. przez zakrzep czy materiał zatorowy) powoduje martwicę tego obszaru, jeśli naczynie nie zostanie „odetkane” wystarczająco szybko. A na regenerację zniszczonych komórek nerwowych na razie niestety nie bardzo możemy liczyć.