Gdy ospa cię chwyta za serce

aaa

Ospa wietrzna u małego Franka; Matt Adams; CC BY-NC-ND 2.0; https://www.flickr.com/photos/mattadams/135857225/in/photostream/

Ospa wietrzna. Taki drobiazg, powszechnie bagatelizowana choroba wieku dziecięcego. Nic takiego. Banał zupełny. Rzecz niewarta uwagi.

Tyle że niekoniecznie i nie zawsze.

aaa

Ospa wietrzna; Phyllis Buchanan; CC BY-SA 2.0; https://www.flickr.com/photos/pgautier/491617816/in/photostream/

Ostatni głośny przypadek ospy wietrznej w Polsce to historia, która zakończyła się tragicznie. W tym miesiącu właśnie zakończyły się batalie sądowe, które niestety ominęły pierwsze ogniwo opowieści, czyli pediatrę, który według relacji prasowych odradził szczepienie przeciwko ospie wietrznej, deklarując, że “ospę przecież się przechodzi”. No owszem, przechodzi się, jednakowoż przechodzi się nader różnie. Przechodziłam ospę ja, przechodziła moja siostra i moja kuzynka (wspólnie mniej więcej zresztą, bo też i jest ospa chorobą bardzo zaraźliwą) – to nie było lato, które wspominałabym szczególnie dobrze, bo ospa choćby i bez powikłań nie jest niczym przyjemnym, jednak nawet gdyby pominąć związany z tym schorzeniem oczywisty dyskomfort, ospy nie należy lekceważyć.

Continue reading

Glon jest dziki, glon jest zły, glon ma bardzo ostre kły

Sinice z rodzaju Cylindrospermum; sinice NIE są glonami; CC BY-SA 3.0; Matthewjparker, Wikipedia

O infekcjach bakteryjnych, wirusowych czy grzybiczych słyszeli wszyscy. Pierwotniaki powodujące najróżniejsze, niekiedy bardzo groźne, infekcje również nie są niczym szczególnie zaskakującym. Ale glony? OK, media regularnie straszą (niebezpodstawnie zresztą) sinicami, jednak sinice (Cyanobacteria), czego może nie każdy jest świadom, od dłuższego już czasu zaliczane są do bakterii, nie do glonów, a i choć niewątpliwie mogą stanowić pewne zagrożenie, to ze względu na wytwarzane toksyny raczej, nie ryzyko infekcji.

Glony zatem. Nie wszystkie, oczywiście. Wręcz przeciwnie. Za czynnik zakaźny zasadniczo uważa się przedstawicieli jednego rodzaju, jednokomókowych Prothoteca (rodzina Chlorellaceae), mianowicie. Zasadniczo, podkreślam, bo – jakkolwiek rzadko – agresorem mogą się okazać również inne glony (zresztą z dość spektakularnymi efektami), ale to może później.

Continue reading